Kategorie
finanse jakość strony internetowe

e-PIT (prawie) działa

Wczoraj na dobre ruszył projekt e-Deklaracje Ministerstwa Finansów. Nie czekając długo rozliczyłem się z urzędem skarbowym kilka godzin po tym, jak na stronie pojawił się odpowiedni program.

By mieć pewność, że trafiłem na właściwą stronę – skorzystałem z adresu https://www.e-deklaracje.gov.pl/. Bum! No i pierwsza wpadka:

To połączenie jest niezaufane. Program Minefield został poproszony o nawiązanie bezpiecznego połączenia z serwerem www.e-deklaracje.gov.pl, ale nie można potwierdzić bezpieczeństwa tego połączenia.

Powód? Certyfikat jest wystawiony dla domeny www.mf.gov.pl. Ale to jeszcze nic. Jest powód numer dwa: otóż ten certyfikat wygasł… w grudniu 2007 roku. W pełni profesjonalne podejście do sprawy…

No cóż, pozostało się z tym pogodzić albo rozliczyć tradycyjnie. Wybrałem to pierwsze.

Instalacja programu do rozliczeń jest dość prosta, ale sam program wymaga poprawy. Po zainstalowaniu nie zauważyłem, że dodał mi się skrót w menu Programy > Akcesoria i odpalałem program z terminala. Niestety dwie na trzy próby uruchomienia kończyły się niepowodzeniem.

Gdy nie było błędów – moim oczom ukazywało się coś takiego:

Wygląd programu po uruchomieniu. Widoczne cztery sekcje: 1. Rozliczenie PIT-37, 2. Moje rozliczenia, 3. Akty prawne, 4. Ustawienia programu

Wypełnianie deklaracji polega na wpisywaniu danych w edytowalne pola pliku PDF, który wygląda jak papierowa deklaracja.

Wpisałem trochę danych i dostrzegłem przycisk Sprawdź poprawność. Nacisnąłem. Program ostrzegł mnie pop-upem, że nie wszystkie pola są wypełnione. Zamknąłem okienko z ostrzeżeniem, niestety natychmiast pojawiło się nowe, identyczne. I mogłem tak sobie klikać setki razy. Skończyło się na ubiciu programu i ponownym uruchomieniu.

Wypełniłem formularz od nowa (można było zapisać kopię roboczą, ale nie zrobiłem tego, zanim program się posypał). Krok drugi, to możliwość podglądnięcia danych w formacie, w jakim będą wysłane (XML). I krok trzeci – nacisnąłem Wyślij. Poszło. Po chwili, nie chcąc czekać, poprosiłem o potwierdzenie odbioru (to dowód rozliczenia się z fiskusem). Przyszło – zeznanie podatkowe zostało przyjęte. Potwierdzenie można wydrukować.

No dobrze, ale chciałbym sobie wydrukować również PDF-a, którego wypełniłem. Bum! Ktoś zapomniał o takiej – wydawałoby się – podstawowej opcji! Hmm… Zajrzałem do opcji programu. Są dwie. Pierwsza ustawia jak często program ma sprawdzać, czy zeznanie zostało już przyjęte. Opcja druga to… Uruchom aplikację przy starcie komputera.

Doskonały pomysł! Skoro nie mogę sobie PDF-a wydrukować, to niech mi się uruchamia po każdym zalogowaniu. W końcu tak się na to napatrzę, że nauczę się na pamięć i możliwość wydrukowania przestanie być potrzebna 😉

No cóż, może za rok będzie lepiej.

Aktualizacja. Właśnie Laestrygo oświecił mnie w komentarzu (dziękuję!), że dokument można wydrukować, korzystając z menu kontekstowego. Zauważyłem też, że po naciśnięciu CTRL+F pojawia się toolbar, który zawiera opcję drukowania. No i działa CTRL+P. Szkoda, że nie jest to od razu widoczne.

Kategorie
strony internetowe

Wydrukuj sobie PDF z Wikipedii

Coś chyba przegapiłem. Od prawie miesiąca polska Wikipedia oferuje możliwość wydrukowania artykułu w wersji PDF.

Wczoraj zobaczyłem coś takiego:

Widok narzędzi z opcją "Wersja PDF" i "Dodaj stronę", umieszczonego w ramach "utwórz książkę"

Po wybraniu opcji „Wersja PDF” trzeba poczekać chwilkę na wygenerowanie pliku. Jeśli ktoś wygenerował plik przed nami, a nie było żadnych zmian w artykule – plik jest od razu gotowy do pobrania. Zobacz przykład. Przewagą takiego PDF-a nad tym co oferuje np. makowe Safari jest to, że wydruk nie zawiera zbędnych elementów strony internetowej.

To nie koniec. Jest też opcja tworzenia książek. Wystarczy wybrać „Dodaj stronę” na każdej interesującej na stronie i na tej podstawie możemy stworzyć książkę z wybranymi hasłami. Hasła można posortować, dodać tytuł książki, a nawet (jeśli sami nie chcemy drukować z pliku PDF) zamówić jej wydruk!

Co mnie jednak najbardziej zdziwiło to fakt, że anglojęzyczna Wikipedia takiej funkcjonalności nie posiada…

Kategorie
dzieje się finanse IT jakość przeglądarki internetowe strony internetowe webmasterka

Dinozaury wciąż istnieją

Przeczytałem dzisiaj w Dzienniku Internautów o kłopotach klientów Polbanku z dostępem do systemu transakcyjnego. Pod wpływem artykułu udałem się na stronę https://www.polbank24.pl/netbanking/.

Przecierałem oczy ze zdumienia, gdy od razu po wejściu na stronę zobaczyłem komunikat:

Okienko dialogowe: Aby w pełni korzystać z aplikacji Polbank24 należy używać Microsoft Internet Explorer 6.0 lub wyższej.

Halo? Puk, puk, jest tam kto? Mamy 2009 rok, a w Polsce sama najnowsza wersja Firefoksa (której używam) ma prawie 40% rynku. Dinozaury jednak wciąż istnieją.