Kategorie
ogólne

Producent akumulatorów Varta oszukuje klientów

Mocno powiedziane, ale nie znalazłem nic na ich obronę. Varta oszukuje klientów. Ale po kolei.

Czas zapomnieć o jednorazówkach

Ostatnio zdecydowałem, że czas w końcu całkowicie pożegnać jednorazowe baterie na rzecz akumulatorów, które będę mógł ładować po wyczerpaniu. Zdecydowałem się na zakup akumulatorów różnego typu, wszystkich produkowanych przez niemiecką firmę Varta. Zakupu dokonałem na niemieckim Amazonie. Tydzień później przesyłka dotarła.

Coś tutaj jest nie tak…

Po prawie dwóch tygodniach nadszedł czas, by w końcu użyć pierwszych akumulatorków, typu AAA. Rozpakowałem i wyjąłem 2 z 4 sztuk. Wkładając je do słuchawek jedna drobna rzecz zwróciła moją uwagę – oba miały napis 800 mAh. Hmm… Wydawało mi się, że kupowałem 1000 mAh. Sprawdziłem zamówienie – nie wydawało mi się – zamawiałem takie o pojemności 1000 mAh. No dobra, gdzie jest haczyk? Zerknąłem na opakowanie – jest duży napis 1000 mAh. No dobra, czas przeczytać to, co jest drobnym drukiem. Poczytałem i nic.

Opakowanie akumulatorów Varta (na opakowaniu: 1000 mAh, napis na akumulatorze: 800 mAh)

To nie jest przypadek

I to jest ten moment, gdy poczułem, że ktoś mnie tu mocno robi w konia. Zerknąłem na pozostałe 2 sztuki. I tutaj niespodzianka – jedna z nich miała pojemność 1000 mAh. No dobra – ale jak udowodnić, że środku było nie to co trzeba? Przecież nikt mi nie uwierzy.  Tak się dobrze składa, że kupiłem 2 opakowania po 4 sztuki w każdym. Sięgnąłem do szuflady. Bez rozpakowywania widać pojemność tylko dwóch akumulatorków. Ale to wystarczyło – jeden ma 800 mAh, drugi 1000 mAh. Czyli to nie była jednorazowa akcja…

Powiększony fragment z widocznym napisem na akumulatorze: 800 mAh

Możliwości są dwie. Albo coś poszło nie tak przy produkcji albo po prostu oszukują. No dobra, ale jak to możliwe, by przy zautomatyzowanym procesie produkcji (chyba nikt mi nie powie, że jest inaczej) osiemsetki mieszają się z tysiączkami? I to w taki sposób, że ten przypadek, wydarza się dwa razy z rzędu? Nawet kolejność ułożenia w opakowaniu test taka sama…

Może mi to wyjaśnią?

Napisałem do producenta, korzystając z odpowiedniego formularza. Opisałem sytuację i zapytałem, jak to jest możliwe, że coś takiego ma miejsce. Wysyłając pytanie upewniłem się, że podałem prawidłowy e-mail. Nawet skopiowałem go z formularza i wysłałem coś do siebie, żeby mieć całkowitą pewność. Żeby ktoś się potem nie tłumaczył, że odpowiedź do mnie nie dotarła, bo podałem zły e-mail.

A może jednak nie?

Liczyłem na to, że – jeśli nie jest to zwykłe oszustwo – ktoś tam się zainteresuje sprawą, wypyta mnie o jakieś dane, pomagające ustalić co się stało podczas produkcji. Okazało się, że byłem bardzo naiwny. Minął ponad miesiąc i cisza…

Niech inni się dowiedzą

Nie mam ochoty tracić na to więcej czasu. Zdecydowałem się wszystko opisać, bo uważam, że takie cwaniactwo trzeba tępić. A jeśli odpowiednio dużo osób o tym się dowie, może odbije im się to czkawką. Podajcie dalej.