Kategorie
IT Mozilla przeglądarki internetowe

EU MozCamp w Berlinie już za nami

W ubiegły weekend w Berlinie miał miejsce MozCamp Mozilli. Czas na małe podsumowanie

Berlin

Z Berlina najbardziej zapamiętałem, że jest strasznie zimno… W tej sytuacji bardzo przydały się szaliki rozdawane później przez Mozillę.

Z Markiem przybyliśmy dzień wcześniej i mieliśmy trochę czasu na zwiedzanie. Byliśmy na Siegessäule (kolumna zwycięstwa w Tiergarten), skąd jest niesamowity widok. W tym miejscu w przed kilkanaście początkowych lat odbywała się słynna Love Parade.

Ślad przebiegu muru berlińskiego
Ślad przebiegu muru berlińskiego

 

Obejrzeliśmy Bramę Branderburską, Reichstag (niestety nie weszliśmy do środka, bo trzeba się wcześniej zarejestrować), zarys dawnego muru berlińskiego, Berlin Hauptbahnhof (szkoda, że dworce w Polsce tak nie wyglądają), Checkpoint Charlie i DDR museum (które – ciekawostka – inaczej niż większość muzeów w Berlinie jest w prywatnych rękach), dużo lepsze niż Muzeum Komunizmu w Pradze.

Friday Welcome Party

Piątkowy wieczór spędziliśmy na mozcampowym przyjęciu powitalnym, gdzie m.in. można było obejrzeć film Code Rush, o uwolnieniu kodu źródłowego przeglądarki internetowej Netscape i – tym samym – narodzeniu się Mozilli.

Sobota i niedziela

Na prezentacjach było dużo mowy o zmianie cyklu produkcyjnego na szybszy 6-tygodniowy, były też pokazy nowych możliwości Firefoksa i demo Firefoksa na Androida z natywnym UI (dzięki czemu czas startu drastycznie zmalał).

Była też godzina przeznaczona na prezentację społeczności mozillowych (w tym Aviary.pl i MozillaPL.org). Ja i Marek odbyliśmy szkolenie medialne (bardzo ciekawe).

Trochę czasu zostało poświęcone programowi Mozilla Reps.

Stanisław Małolepszy przy mównicy
Stanisław Małolepszy podczas prezentacji

Staś opowiedział o nowym programie World Ready, dzięki któremu kampanie Mozilli mają uwzględniać różnice kulturowe i społeczność ma być w nie zaangażowane już na wczesnym etapie powstawania.

W ramach Leaders Q & A najważniejsze osoby z Mozilli odpowiadały na pytania społeczności.

Dwie sesje były przeznaczone na prezentacje społeczności. Najpierw weterani: Mozilla Italia, my (Aviary.pl), Mozilla Russia i Mozilla Hispano, a potem nowopowstałe społeczności. Slajdy z prezentacji Marka możecie zobaczyć na stuff.marcoos.com.

To co wymieniłem powyżej to zaledwie mały fragment wszystkiego. Pełną listę prezentacji można zobaczyć na mozillowym wiki.

Z takich miłych rzeczy: w sobotę zjedliśmy kolację w Weihenstephaner, a w niedzielę było grupowe zdjęcie.

MozCamp bardzo udany i dobrze zorganizowany.

Kategorie
media prasa

Springerowi znów się uda

Zachęcony sukcesem „Faktu” Axel Springer postanowił wydawać gazetę opiniotwórczą. 18 kwietnia tego roku ukazał się pierwszy numer „Dziennika”. Podobnie, jak w przypadku „Życia”, „Faktu” i „Nowego Dnia”, kupiłem pierwszy numer. Przyznam, że miałem bardzo mieszane uczucia. Wyglądało to jak poważniejsza wersja „Nowego Dnia”. Duża liczba zdjęć i infografik, działy „Styl” i „Relaks”, całostronicowe zdjęcie w dziale „Kultura”. Charakterystyczne „springerowe” długie tytuły, na dodatek „suche” i bezemocjonalne (w przeciwieństwie do np. Gazety Wyborczej). Mnóstwo krótkich informacji.

Jednak rację ma ten, kto twierdzi, że nie należy oceniać gazety po pierwszym numerze. Kupiłem kilka razy w ciągu dwóch tygodni, a w ostatnim tygodniu postanowiłem sprawdzić, jak nowa gazeta „Springera” wygląda na co dzień. No i pozmieniało się trochę. Może nawet nie trochę. Skróciły się tytuły i zaczęły się w nich pojawiać epitety („skandaliczne”, „zaskakujące”), pojawiły się komentarze dziennikarzy zatrudnionych w redakcji (wcześniej komentowały wyłącznie osoby z zewnątrz) – nakreśla się linia gazety. Wydawca agresywniej ruszył z marketingiem (dodawanie gadżetów), doszły artykuły poradnicze, a na ostatnią stronę wszedł tabloidowy (sic!) dział „Świat i Ludzie”.

Po pierwszym numerze miałem wątpliwości. Teraz nie mam. Axel Springer po prostu potrafi „robić” gazety i „Dziennik” z rynku raczej nie wypadnie.

Ciekawi mnie jaka – jeśli chodzi o zawartość gazety – będzie odpowiedź Agory. Nie podejrzewam ich o dodanie w „Wyborczej” rubryki w stylu „Świat i Ludzie”, ale zastanawiam się, czy zdecydują się na działy w rodzaju „Styl” i „Relaks”. W ostatnich badanich czytelniczych wyszło im, że czytelnicy najbardziej domagają się większej ilości rozrywki. Ostatnio w głównym grzbiecie pojawił się codzienny komiks. Jak daleko pójdzie Agora, by zatrzymać (lub zdobyć nowych) czytelników?

Kategorie
język polski media prasa

Rzeczpospolita nie ma korekty?

Od ponad 15 lat czytam „Wybiórczą” (takie określenie usłyszałem kiedyś od jednego media plannera). Niecały miesiąc temu wydawca tejże gazety postanowił zmienić jej layout, czy jak to się po polsku mówi: makietę. Po dwóch dniach miałem dość nowej pięknej makiety à la „Nowy Świat” i zacząłem kupować Rzeczpospolitą. Co prawda po tygodniu (czyżby po prostestach czytelników?) poprawili część rzeczy (choćby tabloidowe łączenie zdjęć i tekstu), ale ja już wtedy zanurzałem oczy w lekturze jednej z The World’s Best-Designed Newspapers™. To już nie ta sama „Rzepa”, którą przeglądałem parę lat temu. Wtedy wydawała mi się gazetą nienadającą do czytania. Ale zmiany zrobiły swoje i dzisiaj czyta mi się ją bardzo dobrze.

Jest jedno ale. Po kilku tygodniach odnoszę wrażenie, że wydawca nie zatrudnia korektorów. Nie przypominam sobie numeru, w którym nie byłoby literówek lub jakiś innych błędów. Te inne błędy to zazwyczaj niepawidłowe użycie wielkich/małych liter. Na przykład w jednym artykule pojawiało się home.pl, zamiast Home.pl. To by jeszcze można przyjąć (mocno naciągając), bo sama firma Home.pl na swojej stronie internetowej upodobała sobie taką pisownię. Tyle że wszędzie tam gdzie pojawia się nazwa firmy, litery układające się na „home.pl” są pogrubione, a „e” jest czerwone – dzięki czemu wygląda to jak wklejone logo tego przedsiębiorstwa.

Myślałem, że mają taką swoją politykę pisowni. Jednak po dzisiejszej lekturze tejże gazety doszedłem do wniosku, że żadnej polityki nie ma, a wszystko rządzi się przypadkiem. Na stronie B2 zamieszczono wypowiedź Zyty Gilowskiej „-dla radia pin”. Tym razem już żadne usprawiedliwienia nie działają. Radio na swojej stronie określa się jako „Radio PiN”. Celowe wprowadzenie małych liter nie wynika też z zasad, wg których zbudowana jest makieta – dwa dni wcześniej w tym samym miejscu było napisane „- w wywiazie dla radiowej Jedynki”. Inny przykład z dzisiaj. Tytuł strony B9: „Rynki FInanse” (zwracam uwagę na duże „I”). Pewnie gdybym się postarał – znalazłbym więcej… Czepiam się? Może, ale „Wyborczej” takie wpadki się nie zdarzają. Przynajmniej nie dzieje się tak codziennie.