Ci, którzy śledzą to, co ja i inni aviarowcy piszą na Twitterze już wiedzą. W ostatnią sobotę w Gdańsku ogłosiłem, że po 4 latach kierowania Aviary.pl czas na zmiany i postanowiłem nie startować w wyborach do żadnych władz Aviary.pl.
Odbyły się – zaplanowane wcześniej – wybory i oto mamy nowy zarząd:
Nowy zarząd Aviary.pl. Od lewej: Sara Prussak, Bartosz Piec, Joanna Mazgaj
Zarządem pokieruje Joasia. Sara, która dołączyła do zespołu zaledwie rok temu – to się nazywa szybka kariera 😉 – będzie pełnić rolę sekretarza, a Bartosz będzie skarbnikiem. Moje gratulacje!
Przy okazji mała ciekawostka. W naszym zespole, który startował jako grupa geeków, dziś już 30% to kobiety. Jeszcze lepiej jest jeśli spojrzeć na nasz nowy zarząd. Gdy patrzę na zespoły lokalizacyjne Mozilli, to nie widzę drugiej takiej grupy, która ma przynajmniej tyle kobiet w całym zespole, co u nas w samym zarządzie. Kobiety – przynajmniej u nas – górą!
O samym spotkaniu w Gdańsku napiszę osobno – było dość ciekawe.
Pamiętam czasy, gdy Mac OS X, system operacyjny firmy Apple nie miał oficjalnego polskiego wydania. Było za to spolszczenie (delikatnie mówiąc dość oryginalne) oferowane przez firmę SAD, dystrybutora sprzętu tej firmy na rynek polski.
Wszyscy nabijali się w tamtych czasach ze staropolskiego Poniechaj (jako tłumaczenia Cancel) na przyciskach systemowych i innych dziwactw. Nawet gorzej – w Aviary.pl przy lokalizacji Firefoksa, czy Thunderbirda musieliśmy uwzględniać takie perełki, by zapewnić zgodność tłumaczenia aplikacji z tłumaczeniem systemu. Dlatego Firefox na system Apple’a też miał na przycisku Poniechaj.
Od czasu, od kiedy Apple zapewnia oficjalne tłumaczenie swoich produktów, czy stron internetowych dużo się zmieniło. Powiedziałbym bardzo dużo i poszło to we właściwym kierunku.
Tyle tytułem wprowadzenia. Właściwie, to nawet nie o Apple chciałem napisać (choć to ich dotyczy), ale o pewnym wydarzeniu, kiedy można było przetłumaczyć coś dobrze albo bardzo dobrze.
Przeczytałem dziś na MacRumors.com, że Apple świętuje 25 miliardów pobrań z App Store. Jest tam zdjęcie ze strony głównej Apple z tekstem: A billion thanks. 25 times over. – co można dosłownie (pomińmy szukanie dobrej formy) przetłumaczyć jako Miliard podziękowań. 25 razy. Wszedłem na polską wersję strony i…
Stokrotne dzięki. Razy 250 milionów.
Prawda, że fajne? Ale czy poprawne, czy jest dobre marketingowo? Nie wiem, bo ktoś w pierwszej chwili dostrzeże 250 milionów, a nie 25 miliardów. No i w wersji oryginalnej nie jest to Thanks a million (odpowiednik polskiego stokrotne dzięki). Poza tym w owym stokrotne dzięki nie musi oznaczać wcale że chodzi o podziękowanie przekazane sto razy – może to być po prostu wielokrotne podziękowanie. Z drugiej strony ja się na chwilę zatrzymałem, żeby sobie w głowie przeliczyć, czy dobrze zsumowali. A skoro się zatrzymałem, to chyba już jakiś efekt osiągnęli. No i napisałem o tym, więc chyba jednak jest dobre.
A tak wygląda to w oryginale:
A billion thanks. 25 times over.
Z całej gamy języków, w jakich dostępna jest ich strona – coś podobnego pojawiło się jeszcze tylko po chińsku (zapis tradycyjny):
10 億句多謝,25 倍的謝意。
Aviary.pl tłumaczy większość stron internetowych Mozilli, stąd wiem jak trudno czasem przetłumaczyć teksty o charakterze marketingowym. Tutaj może trudno nie było, ale tłumacz (tłumaczka?) – moim zdaniem – pokazał klasę. Moje gratulacje.
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowegoopublikowało przedwczoraj i wczoraj na swojej stronie internetowej trochę dokumentów dot. ACTA, w tym stanowiska negocjacyjne. Jako, że temat mnie interesuje – w ostatnich dwóch dniach wchodziłem na strony ministerstwa wielokrotnie i pobierałem kolejne publikowane dokumenty. Będzie tego kilka megabajtów.
Wchodzę dziś na stronę ponownie, a tam coś takiego:
Hmm… Dość ciekawe, że moje działanie jest odbierane jako atak. Kilkakrotna próba wejścia na stronę i pobranie kilku megabajtów to atak? Sprawdziłem jeszcze dla porządku co dzieje się w moim systemie i nic podejrzanego nie znalazłem. I tak sobie myślę, że to nic dziwnego, że mass media mówią o zmasowanym ataku hakerów. Kilkaset tysięcy (kilka milionów?) ludzi (czytaj: hakerów) chce pobrać dokumenty, które chcieli poznać od dawna.
VaGla zapytał o ten atak w ABW. Co by mu nie odpowiedziano – to po tym co dziś zobaczyłem – ja w żaden atak nie wierzę. I przyznam, że gdy wieczorem 7 lutego wchodziłem na strony ministerstwa – byłem zdziwiony, że jeszcze działa. Potem dotarło do mnie, że to dlatego, że w głównych mediach nie było jeszcze informacji o opublikowanych dokumentach. Informacja się pojawiła, wszyscy ruszyli po dokumenty i strony padły.
Wydaje mi się, że w ministerstwie powinni wiedzieć, że jest coś takiego jak Slashdot effect…
Aktualizacja. W podobnym tonie wypowiada się Niebezpiecznik.