Mamy dwie nowe osoby w zespole. Po okresie próbnym na stałe przyjęliśmy do Aviary.pl Piotra Makowskiego (znanego również jako Piotr Zaryk) i Piotra Leszczyńskiego.
Piotr Makowski zajmuje się u nas tłumaczeniem środowiska GNOME, dystrybucji SUSE Linux Enterprise, a także udziela się w projekcie słownika referencyjnego.
Branża IT nie jest jedyną, która go interesuje. Typ wolnego ducha, ciągle poszukujący (jak sam się określa) zajmuje się sztuką. Ma na koncie kilka głównych ról, m.in. w musicalu Szach i Papuga wystawianym na deskach Teatru Muzycznego w Gdyni, dramacie Piękne Rzeczy i filmie Świtem wystawianym na tegorocznym Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.
Piotr Leszczyński podobnie jak Piotr Makowski jest tłumaczem SUSE Linux Enterprise i uczestniczy w projekcie słownika referencyjnego.
W przeszłości był redaktorem pism komputerowych (m.in.: Top Secret, Gambler, Cyber), sekretarzem redakcji Secret Service i reżyserem magazynu telewizyjnego Escape. Po dłuższej przygodzie z dziennikarstwem, a potem z tworzeniem stron internetowych, postanowił zmienić zawód i zająć się w końcu tym, co zawsze chciał robić, czyli tłumaczeniem.
Studiuje filologię angielską (ścieżka tłumaczeniowa) w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej i chociaż swoje przyszłe plany zawodowe łączy raczej z tłumaczeniem oprogramowania, to w chwilach wolnych tłumaczy także awangardową prozę amerykańską.
Aviary.pl wciąż się rozrasta. Do tej pory gdy potrzebowaliśmy nowych osób – umieszczaliśmy ogłoszenia na naszej grupie dyskusyjnej mozilla.dev.l10n.pl. Czas na małe zmiany. Informacje o tym, kogo szukamy będą trafiały na naszą stronę internetową. Nie będzie też podanego terminu nadesłania zgłoszenia.
W tej chwili potrzebujemy tłumaczy, specjalistów ds. jakości lokalizacji i testerów. Może małe wyjaśnienie jakie są u nas różnice w pracy tych dwóch ostatnich. Specjalista ds. jakości weryfikuje tekst dodany/zmieniony przez tłumaczy, głównie pod kątem językowym, zgodności z naszymi standardami. Tester odpowiada głównie za sprawdzenie, jak polski tekst wygląda w aplikacji – czy nie jest ucięty, czy skróty klawiszowe nie są zdublowane i działają itp.
Często pojawia się pytanie czy praca w ramach Aviary.pl jest płatna. Tak i nie. Każdy pracuje przy jakimś projekcie, za który nie otrzymuje pieniędzy, ale ci którzy chcą, mogą również odnieść jakieś dodatkowe korzyści. I tak: wybrane osoby, które lokalizują produkty Mozilli mają możliwość uczestniczenia w kilku konferencjach w ciągu roku (koszty są pokrywane przez Mozillę). W ostatnim roku były to: FOSDEM w Brukseli, Firefox Summit w Whistler (British Columbia, Kanada) i Mozilla Camp Europe w Barcelonie. Zespół GNOME PL otrzymuje wynagrodzenie przy pracy nad projektami zleconymi przez irlandzki oddział firmy Novell. No i są jeszcze spotkania w Krakowie, które odbywają się co pół roku, gdzie nie tylko dyskutujemy, ale i też dobrze się bawimy. Ponadto od czasu do czasu zgłaszają się do nas różne firmy, które potrzebują by ktoś stworzył im np. dodatek do Firefoksa (z tym ostatnim jest akurat problem – mamy tak dużo pracy, że raczej odmawiamy).
Marka Aviary.pl pomaga też przy szukaniu/zmianie pracy – mówię to z własnego doświadczenia – w ciągu ostatnich 8 lat byłem na zaledwie dwóch rozmowach kwalifikacyjnych. Na obu pytano mnie o pracę w Aviary.pl i obie finalnie zakończyły się popisaniem umowy o pracę. Czasami na adres zespołu lub do wybranych osób przychodzą maile od firm, które szukają pracowników. Tak przy okazji: trzy osoby z zespołu są pracownikami Mozilli – od stażysty po członka zarządu Mozilla Europe 🙂
Praca w naszym zespole to przede wszystkim ciekawe wyzwania, niezła szkoła zawierania kompromisów i dobra zabawa w zespole fantastycznych ludzi.
Nie przypuszczałem, że tak szybko tutaj wrócę. Po krótkim czterodniowym pobycie w Barcelonie w kwietniu – znów trafiłem do serca Katalonii. I to znowu na cztery dni. Tym razem w ramach Mozilla Camp Europe 2008.
Mozilla Camp Europe 2008. Obrazek: Toni Hermoso Pulido
Do Barcelony przyleciałem, razem z Marcoosem, w czwartek. I zaczęły się przygody. Wieczorem postanowiliśmy coś zjeść. Długo szukaliśmy jakiejś restauracji w wąskich uliczkach Barri Gòtic. W końcu dotarliśmy do Ciutat Comtal (Ciudad Condal) przy c/Baños Nuevos 8. Restaurację prowadziło dwóch panów po pięćdziesiątce – rzeźnik i grzałkowy. Pierwszy był kucharzem i wyglądał jak rzeźnik. Nie żebym wiedział jak powinien wyglądać rzeźnik, ale gdybym sobie miał go wyobrazić – to wyglądałby właśnie tak, jak wspomniany kucharz. Drugi był kelnerem i widziałem co robił z daniem przyrządzonym przez rzeźnika. Wziął, zawieszony na gwoździu przyrząd wyglądający jak grzałka elektryczna, podłączył do prądu i po chwili zaczął nim atakować jedzenie. Dość skutecznie, bo po chwili grzałka się paliła. Ale jedzenie przyrządzone dla jednego z klientów wyglądało dobrze. Grzałkę ugasił, ewakuacji nie było. Zamówiliśmy pavo horno, czyli pieczonego indyka, niestety po chwili pan grzałkowy powiedział, że jest only one turkey, więc wybrałem coś innego – jakąś tam baraninę. Nie było, więc wybrałem jeszcze coś innego. No i dostałem chyba najgorsze danie w lokalu (widziałem to co podawali innym i wyglądało nieźle). Nie polecam tam dania Costillas lechal. Takie niby żeberka, tylko oprócz kości wszystko albo gumowate albo tłuste. Ale frytki i białe wino były świetne.
Tego dnia chcieliśmy jeszcze zwiedzić katedrę, ale było już za późno.
W piątek zwiedziliśmy świątynię Sagrada Familia (ja już po raz drugi), wjechaliśmy na górę Montjuïc, gdzie obejrzeliśmy stadion olimpijski (piękny to on nie jest…) i zwiedziliśmy muzeum olimpijskie, potem wróciliśmy do starej części miasta i obejrzeliśmy w końcu katedrę, a później fantastyczny Casa Batlló. Udając się do metra natknęliśmy się na wystawę sklepową, która na rozbawiła:
Sobota i niedziela to już wyłącznie MozCamp. Na nic innego nie było czasu. Z takich ciekawostek – w sobotęDavid Ascher przedstawił nowe, rewolucyjne spojrzenie na Thunderbirda – uproszczony interfejs, przyciski do odpowiadania na maile umieszczone przy otrzymanym e-mailu (nie w pasku narzędzi), wygodne wyszukiwanie, lepszy niż w Gmailu sposób prezentacji korespondencji z wybraną osobą. Z polskich akcentów – Staś, wraz z Pike’iem, Sethem i Sipaqiemprezentowali L10n-drivers Team, Gandalf z Adrianeremmówili o Silme. Wieczorem relaksowaliśmy jedząc tapas i pijąc wino na plaży w restauracji Sal Cafe. I coś, co mnie zaskoczyło – nie wiedziałem, że Aviary.pl jest w środowisku Mozilii tak popularne i tak podziwiane. Wystarczyło się przedstawić, by wzbudzić entuzjazm u rozmówcy…
W niedzielęAza Raskin prezentował nowe idee w Ubiquity (niestety się spóźniłem), a Brian King pokazywał subskrybowanie rozszerzeń przez RSS. Z polskich rzeczy – Marekzaprezentował historię Aviary.pl, a ja opowiedziałem krótko jak pracujemy – stand-upy, Matrix, przyjmowanie nowych osób. Potem Gandalf prezentował jeszcze szablony stron internetowych dla społeczności, ale na to się już nie załapałem – nie chciałem się z Markiem spóźnić na samolot. Z powody mgły w Monachium wylądowaliśmy z ponad godzinnym opóźnieniem i ledwie zdążyliśmy się przesiąść (czytaj: dobiec) – odliczano już 2 minuty do zamknięcia bramek.